2021-01-28
Wiele osób twierdzi, że dla myśliwego najważniejszy jest jego sztucer, na drugim miejscu znajduje się pies, a dopiero na trzecim… żona. Czy rzeczywiście tak jest? Myślistwo, tak jak każde inne hobby, może pochłonąć w całości. Czy myśliwi rzeczywiście poza bronią, lasem i zwierzyną nie widzą innych? Nie zwracają uwagi na swoje rodziny i żony? Czy rzeczywiście nie mają dla nich czasu? Jak do tego ustosunkowują się żony? Sprawdźmy.
Żona myśliwego
Znaleziona w internecie modlitwa żony myśliwego doskonale wprowadzi w klimat relacji damsko-męskich w branży łowieckiej:
Drogi mój Boże daj mi cierpliwości,
żebym trwać umiała w cieniu tej "miłości".
Wyjazdy do lasu cierpliwie znosiła
i myślą lub mową często nie grzeszyła.
Proszę Cię o siły- potrzebne mi one,
bo przecież myśliwy wziął mnie za swą żonę.
W związku z tym nieczęsto mąż mój w domu gości,
ja muszę ogarnąć i dzieci i włości.
Proszę Cię o miłość – taką mimo wszystko,
by ocalić moje domowe ognisko.
Żebym wybaczać umiała wypady,
no i sms-y z treścią "Nie dam rady".
Poczucie humoru niech gdzieś nie odleci,
bo na tym ucierpią tylko moje dzieci.
I jeszcze na koniec- w tej zimowej porze,
prosić bym Cię chciała o ciepło na dworze.
Niech śnieg już na polach nie leży na kupie,
bo wtedy mój mężuś usiądzie na du...... .[1]
Nerwy i stres związane z ciągłymi wypadami mężów do lasu są im znane. Samotne weekendy, ogrom obowiązków, którym muszą podołać same. Nic zatem dziwnego, że chwilami trudno im utrzymać nerwy na wodzy. Czy przy życiu trzyma ich tylko wiedza, że te ciągłe polowania kiedyś się skończą? Że nadchodząca zima uwolni je od samotnych wieczorów? Okazuje się, że nie!
Wiele kobiet – żon myśliwych, czas gdy ich mężowie wykorzystują na polowania, również spędza aktywnie i w miłym towarzystwie. Część z nich chętnie spotyka się z rodzinami innych myśliwych, nawiązuje nowe znajomości, często przyjaźnie i wykorzystują wolne chwile na „babskie spotkania”. Zgodnie twierdzą, że wspólne picie wina przy ciepłym kominku jest dużo przyjemniejsze niż ciągłe wściekanie się – co zrobić, gdy chłop się uprze?
Są jednak takie, które uważają, że jedynym sposobem na męża myśliwego jest złapanie broni i udanie się z nim na ambonę. Co zaskakujące – jeśli każde polowanie ma wiązać się dla niej z oprawianiem zwierzyny, to chce mieć jakiś udział w jej zdobyciu. Szacuje się, że Pań uprawiających myślistwo jest nawet kilkaset. Co robić – wspólna pasja zbliża, a w tak trudnej branży pozwala spędzić więcej czasu razem. Może nie w romantycznych okolicznościach, ale z pewnością wyjątkowych.
Wśród myśliwskich zabobonów panuje przekonanie, że może ona pomóc, ale też zaszkodzić. Wielu mężów zakazuje im dotykania broni – podobno kobiece ubrania mają tajemniczą moc, która doprowadza do jej zauroczenia.
Dużo ważniejszy jest jednak pozytywny zwyczaj, jaki niektórzy panowie nadal kultywują. Otóż, niegdyś uważano, że chwytanie damskiego kolana przed udaniem się na polowanie przynosi szczęście. Co więcej, myśliwi, chcąc właściwie przygotować się do tego wydarzenia, powinni na kilka dni przed wyruszeniem do lasu zachować wstrzemięźliwość w kontaktach damsko-męskich. Dotknięcie kolana miało nie tylko przynieść im sukces, ale też pozostawić w pamięci, jaka nagroda czeka na nich ze strony żony po powrocie z udanego polowania.
Zasada dotykania kobiety przed polowaniem dokładnie brzmi „Im grubszy zwierz, tym wyżej bierz”. Zgodnie z nią, bez względu na gatunek, na który myśliwy ma polować, powinien dotknąć części ciała kobiety, zgodnie z wielkością niebezpieczeństwa. W przypadku kuropatw i przepiórek – palca, zajęcy – stopy, lisów – kolana a w przypadku jeleni – uda. Większych zwierząt w podręcznikach myślistwa nie określono – aczkolwiek można to pozostawić wyobraźni myśliwych.
[1] http://zonamysliwego.blogspot.com/2013/02/modlitwa-zony-mysliwego.html